Wydaje mi się, że nie zostało mi dużo czasu. Życie tak szybko przemija, tak łatwo jest je stracić, zniszczyć, zakurzyć... Jeden nieostrożny krok i może skończyć się na dobre lub być sztuczne przedłużane. Czy to życie czy już tylko pusta egzystencja?
Świat ma tyle do zaoferowania. Tyle rzeczy można zrobić, tyle nowych miejsc zobaczyć, tyle nieznanych potraw spróbować, tyle uczuć poczuć w sobie, do innych... Na początku świat zaprogramował to, co mam robić. Rodzina, nauka, znane miejsca, protekcja starszych osób, jechanie na opinii i dobrym zachowaniu. Później zmiana otoczenia, nieco bardziej drastyczna ale nadal w otoczeniu rodziny, na wysłużonych ale prostych drogach. Szkoła, dom, szkoła. To proste i oczywiste.
Studia były kolejnym szczebelkiem do góry po drabinie wykształcenia i prestiżu. Tu już było trudniej, z dala od domu, zachłyśnięcie się wolnością, swobodą, kasą na koncie. Na szczęście stosunkowo szybko przyszło otrzeźwienie (choć i tak jest parę rzeczy z tamtego okresu, których żałować będę do końca życia). Od sesji do sesji, dość szybko udało się zdobyć pracę. Duma z tego, że tak dobrze sobie radzę. Studia jedne, drugie, praca zaczęła uwierać, zaliczałam staże, inne miejsca pracy, inne branże. Nigdzie długo nie zagrzałam miejsca. Albo mi się nie podobało, albo byłam za słaba na dane stanowisko i ze mnie rezygnowali.
Koniec studiów i co? Mam już całkiem sporo doświadczenia zawodowego ale na prostych stanowiskach. I tak muszę zaczynać od początku. Zrezygnowałam z kolejnej pracy po roku i wróciłam do domu rodzinnego. Odpocząć, poczuć, że znów żyję, naładować akumulatory i pomóc rodzinie. Błyskawicznie przyszło zniechęcenie i irytacja. To już nie był mój świat... Tak jak inni potrzebują oddechu, zieleni i spokoju wsi, tak ja potrzebuję zgiełku miasta, wieżowców, tłumów obcych ludzi, anonimowości i nieograniczonych możliwości. Teraz już to wiem. Głupotą było wracać do domu, moje miejsce jest w mieście. Cieszę się z tego. Jeszcze pewnie przez długi czas na wynajmowanym ale może kiedyś w końcu zakotwiczę się tu na stałe. Z moimi książkami, ubraniami, ramkami na zdjęcia. Obecnie podróżuję "lekko", bo tak samo często jak zmieniam miejsca pracy, tak samo często zmieniam też miejsce zamieszkania. Chciałabym osiąść gdzieś na stałe, bardzo bym tego chciała... Ale nie mogę, jeszcze widocznie to nie mój czas.
Skoro moja natura jest tak zmienna i nieprzewidywalna, będę więc robiła z niej użytek. Dlatego też powstało to miejsce. Chcę zapisać w jednym miejscu moje wrażenia dotyczące odkrywania nowości, robienia czegoś po raz pierwszy. To też swojego rodzaju motywacja, aby nieco urozmaicić moje życie, rozkołysać je trochę. Co mnie ogranicza? Pieniądze i czas. Strach nie. Może czas obawa przed poważniejszym zobowiązaniem, planowaniem czegoś z dużym wyprzedzeniem.
Mam swoje marzenia, choć nie myślę o nich za często. Bo gdy zaczynam, to nie chcę przestawać, a gdy muszę, to czuję taki zawód, prawie fizyczny ból, że ten mój wyimaginowany świat nie jest prawdziwy i być może nigdy prawdziwy się nie stanie. Marzenia też uskrzydlają, oczywiście. Ale muszą mieć naprawdę silną podstawę, której nie złamie negatywny czy prześmiewczy komentarz kogoś bliskiego "a po co to robisz? Nie szkoda ci pieniędzy? Przecież to niebezpieczne/drogie/nudne/trudne/nie dla ciebie".
Zazdroszczę trochę osobom, które miały pokazane w domu, że warto wydawać pieniądze na siebie, że przeżycia i doświadczenia w życiu są ważne. Że nauczył się chociażby podróżować. Ja tego nie potrafię. No nie i już. Ale się nauczę i pojadę gdzieś sama. Nie daleko, nie na długo ale się uda.
Zrobię też wiele innych rzeczy. Jeśli tylko wystarczy mi czasu.
Ciekawa sprawa, śledzę z zapartym tchem :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis. Myślę, że większość z nas mogłoby pomyśleć, że czyta o sobie. Pozytywne jest to, że dorastamy emocjonalnie, uczymy się na swoich błędach i nadajemy "kształt" swojemu "ja". Tak naprawdę z domu wynosimy różne rzeczy, emocje i doświadczenia, ale później to wszystko weryfikujemy i przychodzą zmiany bo jedną z niewielu "pewnych" w życiu jest właśnie zmiana. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuń